Hmm...Ciąża?
Komentarze: 0
Nie jest niepokojący fakt, kiedy okres spóźnia się o kilka dni. Kiedy jednak dni zamieniają się w tygodnie, zapala nam się czerwona lampka i cofamy się o kilka tygodni wstecz przypominając sobie, co się działo w naszym życiu, co mogło na to wpłynąć.
No tak...To było lato, urlop byl bardzo udany - dużo frajdy, sielanki, drineczki, odwiedzenie wymarzonych miejsc...To wszystko daje do myślenia.
Kolejnego dnia, wymykam się z pracy, idę do drogerii i po raz pierwszy w życiu kupuję test ciążowy - ależ to są emocje!
Kiedy ten test najlepiej zrobić, żeby wyszedł najbardziej wiarygodny? Jesteśmy zasypywani przez masę artykułów w tej tematyce. Kiedy jednak by nie zalecano, przecież trudno z tym czekać!
Mąż myje w kuchni naczynia, ukradkiem wchodzę do łazienki, robię test, czekam....Jedna kreska, a po chwili pojawia się blada bo blada, ale druga kreska, która kilka chwil później ciemnieje przez co właściwie znikają wszelkie wątpliwości.
Wychodzę z testem za plecami i wchodząc do kuchni pokazuję szorującemu naczynia mężowi mówiąc, że wszystko wskazuje na to, że jestem w ciąży.
Trudno opisać jego minę, ale mówiąc najprościej był zaskoczony taką niespodzianką:) Wtedy już było nas dwoje nie mogących uwierzyć w to, czym obdarował nas los.
Co dalej? Hmm zalecają zrobić badanie beta-HCG. No to do dzieła! Kolejnego dnia idę na pobranie krwi i jak na szpilkach oczekuję na wynik.
Mój wskaźnik to 35 5212,00 mlU/ml. I znowu szperanie po internetach, upewnianie się czy to wskazuje na ciążę? Z uśmiechem na twarzy przekonujemy się, że jest to drugi czynnik wskazujący na to, że nasza rodzinka się powiększy.
No dobra...To już czas umówić się do lekarza. Jeżeli ma to być ciąża, intuicyjnie postawiłam na ginekologa mężczyznę z którym de facto nigdy nie miałam do czynienia. Ze względu na poczucie komfortu zawsze wybierałam babeczkę. Bezgranicznie jednak ufam swojej intuicji i wiem, że to co mi podpowiada zawsze się sprawdza.
No to szukamy lekarza...Oczywiście prywatnie, bo zależy nam na czasie, najlepiej z dogodną lokalizacją oraz żeby cena nie zwalała z nóg.
Długo nie szperałam. Lekarz, który mnie "przyciągnął" spełniał wszystkie nasze wymagania, a co najważniejsze miał kilkaset samych pozytywnych opinii więc wydawał się wzbudzac zaufanie.
Jest 24.08.2021, idziemy do umówionego lekarza.
Najpierw przeprowadzany jest wywiad po czym w końcu dochodzimy do długo wyczekiwanego przez nas momentu i lekarz robi dopochwowe USG.
Ciąża potwierdzona, na dużym ekranie widać naszą fasolkę, nasze zasiane ziarenko mające ok. 3mm.
Zaskoczeniu i radości nie ma końca! Po takiej informacji, z emocji ciśnienie skoczyło do 149/78 i z tego wszystkiego tak mnie zamurowało, że nawet nie wiedziałam o co pytać lekarza
Zszkowani, ale szczęśliwi wracamy do naszego domku tym razem pewni, że wracamy już w powiększonym gronie. Pierwszy, kto się dowiaduje o naszym maleństwie jest nasz ukochany i najważniejszy dla nas czterołap.
A w jaki sposób Wy przekazałyście informacje o maleństwu swoim chłopakom/mężom/partnerom? Jestem bardzo ciekawa! Dajcie znać w komentarzach:)
Dodaj komentarz